Dasha Rittenberg, urodzona w 19(??) r.
Modlitwa
Filmowe wspomnienie Dashy Rittenberg jest dostępne na stronie USC Shoah Foundation, kliknij żeby zobaczyć.
Piątek – przygotowanie do soboty
Nasi mędrcy uczą, że największym darem,jaki naród żydowski otrzymał od Boga – to Szabat.
Byłam jednym z dzieci w rodzinie chasyda i wielkiego uczonego z Góry Kalwarii. W domu, gdzie Szabat był wielkim wydarzeniem, przyjmowaliśmy ten dar z wielką powagą, wypełniając wszystkie, najdrobniejsze nakazy z największą dokładnością, wręcz skrupulatnością.
W moim rodzinnym domu, tam, gdzie się wychowywałam, przygotowania do Szabatu zaczynały się w momencie, gdy Szabat się skończył – czyli po Hawdali. Piątek był dla nas podobny do Erew Jom Kippur. Dzień ten wypełniała radość i obawa, aby zdążyć z przygotowaniami przed jego nadejściem.
Miałam trzech braci, którzy w piątek wracali nieco wcześniej do domu ze szkoły, aby przygotować się do Szabatu; aby się z niczym nie spóźnić.
Jednym z moich licznych obowiązków było czyszczenie butów moich braci. Według ich zdania byłam najlepszym pucybutem, ponieważ zgodnie z poleceniem polerowałam buty tak, że lśniły i mogłam przejrzeć się w ich błyszczących noskach jak w lustrze.
Kuchnia była, ma się, rozumieć, centrum przygotowań do Szabatu. W kuchni gotowało się, piekło, szorowało podłogę, myło włosy, przygotowywało gorącą wodę. Niesamowity ruch. Prasowanie i czyszczenie. Babcia moczyła nogi, by móc łatwiej włożyć swoje sobotnie buty. Panowała atmosfera jak na uroczyste przyjęcie oblubienicy.
Niektóre z ciast, jak sobie przypominam, można było jeść już w piątek, ale innych bym się nie odważyła, bo były przeznaczone tylko na Szabat.
Różnica między normalnym dniem tygodnia a Szabatem była tak ogromna, że w piątek od południa, wraz z przygotowaniami, cała moja psychika, cały mój sposób myślenia ulegał przemianie.
Przykrywano stół śnieżnobiałym adamaszkowym obrusem i stawiano na nim srebrną tacę ze srebrnymi świecznikami, które służyły jeszcze moim dziadkom do zapalania świec.
I powoli nadchodził nastrój dnia świętego. Jak w większości domów żydowskich, Szabat rozpoczynał się od chwili zapalenia świec. Potem mój ukochany ojciec i bracia, odświętnie ubrani, szli razem na wieczorne modlitwy.
Mama nareszcie mogła odpocząć po całym tygodniu pracy i krzątaniny. A my – najmłodsze córki w rodzinie – nakrywałyśmy do stołu, odmawiałyśmy wieczorne modlitwy i czekałyśmy, aż Król wraz z Książętami wrócą do domu.
I tak zaczynał się dzień, który jest największym błogosławieństwem na rodu żydowskiego. Reszta – to nasza wspólna tragiczna historia wraz z jej wielkością, która zginęła na zawsze. Cieszę się, że dane mi jest to wspomnienie. Pamiętam jednak znacznie więcej, nie tylko to, i mam nadzieję, że nigdy, przenigdy nie zapomnę.
Strona „Zapis pamięci”
Stowarzyszenia
„Dzieci Holocaustu”
w Polsce.
Zrealizowano
dzięki wsparciu Fundacji
im. Róży Luksemburg
Przedstawicielstwo
w Polsce
ul. Twarda 6
00-105 Warszawa
tel./fax +48 22 620 82 45
dzieciholocaustu.org.pl
chsurv@jewish.org.pl