audio: 1

Halina Opala, urodzona w 1939 r.

Na aryjskich papierach

Oryginalne nagranie dźwiękowe wspomnienia Haliny Opali

Nazywam się Halina Opala z domu Widerska, a moja mama z domu Fajerman. Urodziłam się 25 sierpnia 1939 roku, a więc tydzień przed wojną, w Częstochowie, i  tu spędziłam całe życie.

A urodziłam się na ulicy Cmentarnej, póżniej był to teren getta. Moja mama była pochodzenia żydowskiego, stąd ja też, tata był Polakiem. Ja się urodziłam w 1939 r., a moi rodzice pobrali się chyba w 1941 roku, nie wiem dokładnie, czy po getcie czy przed gettem. Z tego wynika, że jestem takim trochę panieńskim dzieckiem.

Długo o tym nie wiedziałam. Dopiero kiedy moja siostra chciała się starać o medal Sprawiedliwego dla taty, powiedzieli jej, że ratowanie było jego obowiązkiem, bo był mężem mamy. Okazało się jednak, że wtedy jeszcze nie był mężem, tak że być może mogłaby się o to starać. Muszę więc dokładnie sprawdzić, kiedy odbył  się ślub moich rodziców.

Moja mama miała czterech braci, trzech zginęło w czasie wojny, jeden jest pochowany na cmentarzu żydowskim. Nie zdążyłam też poznać rodziców mamy – dziadkowie też zginęli, prawdopodobnie są pochowani na ulicy Kawiej.

Przeżyła tylko moja mama i jeden z braci, który był w obozie, z którego kilka razy uciekał. Po wojnie wyemigrował do Izraela. Chciał nas zabrać, ale jakoś się minęliśmy. W każdym razie na początku ukrywaliśmy się w Częstochowie na aryjskich papierach.

Przepraszam, teraz ja zapytam – czy Pani rodzice poszli do getta, czy w ogóle nie byli w getcie?

Ja byłam z mamą w getcie, a tata został po aryjskiej stronie. Wtedy jeszcze nie byli małżeństwem. W getcie byłyśmy od kwietnia 1941 roku do marca 42. roku. Później, jak tata wdostał mamę i mnie z getta, to ukrywaliśmy się w Częstochowie, a potem wywieziono nas na roboty przymusowe do Niemiec. Tam byliśmy aż do wyzwolenia. Mama tam pracowała. Rzadko rozmawiałyśmy o tym z mamą, bo w tamtych czasach to się prawie w ogóle na te tematy się nie rozmawiało.

Wrócę do tamtych czasów kiedy byłam dziewczynką i wróciliśmy z Niemiec – pamiętam jak mnie ciągle wyzywano Żydówa, Żydówa, Żydówa… I moją mamę też, mama się ciągle przeprowadzała, do coraz gorszych mieszkań i dlatego była strasznie znerwicowana. Opowiadała, że gdy byliśmy na robotach w Niemczech,  to mnie było tam najgorzej (bo moja siostra Elżbieta urodziła się tam w 1944 roku). Kiedy mama wracała z pracy to często znajdowała mnie zasmarkaną gdzieś w rowie. Dlatego potem często chorowałam na zapalenia oskrzeli i do dnia dzisiejszego mam kłopoty z płucami. No, ale przeżyłam tyle lat, mam 82 lata i jakoś żyję, naprawdę to jest cud.

Ja się w ogóle dziwię, że ci ludzie, którzy tyle wycierpieli – głód, obozy,  że oni długo żyją. Mam przecież tyle chorób, ledwo łażę a żyję.Tak, że się cieszę! Moja mama zmarła mając 85 lat, a tyle wycierpiała… A tata biedny przeżył tylko 60 lat, był Polakiem. Pracował w odlewni żeliwa i to zniszczyło mu płuca.

Pamiętam jeszcze z pobytu w Niemczech, że mieliśmy duże pomieszczenie, bardzo dużą spiżarnię, gdzie przechowywano jedzenie. Pamiętam ten powrót z Niemiec. Jak wracaliśmy, to wieźli nas wołami. Po drodze zatrzymali nas Ruscy  i walizki nam przecinali, nie otwierali normalnie tylko przecinali i grzebali w nich. Mnie  żołnierz wziął na na ręce – mama mówiła, że byłam bardzo ładnym dzieckiem. Dobrze, że mnie nie zabrali.

Pamiętam  jeszcze, że zaglądaliśmy do niektórych mieszkań po drodze. Było tam dużo ładnych rzeczy, ale moja mama nigdy nic nie chciała wziąć. Tata zabrał tylko dla mnie taki mały wózeczek dla lalki, taki bez budki nawet. To była moja jedyna zabawka. Tak to mniej więcej wyglądało.

Brat mamy, który wyemigrował najpierw gdzieś do strefy amerykańskiej, a potem do Izraela, przysyłał nam paczki, pomarańcze, jakieś ozdoby.

Wuj był w strefie amerykańskiej w Niemczech, tak?

Nie, w Ameryce. On wyemigrował chyba do Ameryki, tak mi się wydaje. A z Ameryki do Izraela. Z tym, że on przed wojną miał żonę i dwie córki. I ta żona z córkami poszły na lewo, a on na prawo. On przeżył a żona z córkami zginęły.

On się w Izraelu powtórnie ożenił i też miał dwie córki. Obie żyją, wujek już nie. Był dobrym szewcem, bracia mamy w ogóle byli dobrymi fachowcami, jeden krawiec, drugi szewc. Jeden jest pochowany, jak już wspomniałam, na cmentarzu żydowskim. Kiedyś mój syn z synową i wnuczek znaleźli ten grób.

Moja mama nie była w Izraelu, chociaż wujek kilka razy ją zapraszał, ale moje dzieci i wnuczki wszystkie były. Jeden mój wnuczek, wnuczka, siostry wnuczek, drugiej siostry syn skorzystali z programu Taglit i przy okazji odwiedzili naszą rodzinę.

Taglit Birthright Israel – izraelska organizacja zajmująca się organizowaniem edukacyjnych wycieczek do Izraela dla młodzieży żydowskiego pochodzenia. Jej misją jest wmacnianie żydowskiej tożsamości i związków z Izraelem młodych Żydów na całym świecie.

Krewni mieszkają w Tel Avivie przy ulicy Żabotyńskiego i dobrze im się powodzi. Chcieli otrzymać polskie obywatelstwo – wnuczek starał się, chodził po urzędach stanu cywilnego, do archiwum żeby zdobyć niezbędne dokumenty. Wiem, że jeden syn mojego wujka nie żyje, bo miał raka, ale córki i wnuki żyją.  Siostrzenica była u nich, dwa tygodnie ją gościli. Jedna z sióstr była w Polsce na wycieczce i nas odwiedziła, druga nie przyleciała do Polski nigdy. Ale tak za bardzo to oni nie kwapią się, żeby tu przyjechać do tej naszej Polski kochanej.

Otrzymać polskie obywatelstwo – posiadacze polskiego obywatelstwa stają się automatycznie obywatelami Uni Europejskiej.

Czy po wojnie wiedziała Pani, że jest Żydówką?

Tak, tak. Myśmy, jak już mówiłam ciągle się przeprowadzali i dopiero gdy byłam w szkole średniej, miałam spokój z tymi wyzwiskami. I do tej pory, to ja się tu u nas w Częstochowie nie ujawniłam. No bo wiem, że jeden sąsiad nienawidzi Żydów, drugi nienawidzi Żydów… Dopiero teraz nastały takie czasy, że się o tym mówi, ale wcześniej mama z nami nie rozmawiała, myśmy na ten temat nie chciały rozmawiać.

Mam jeszcze jedno pytanie. Domyślam się, że Pani mama miała tzw. aryjskie papiery na wyjazd na roboty do Niemiec, prawda?

Mama w Niemczech była pod nazwiskiem Szczepanik, tak pamiętam. No i mamy te papiery z ŻIH-u, ja mam i średnia siostra, która urodziła się w Niemczech. Dzięki temu mama dostała odszkodowanie z Fundacji Polsko-Niemieckiej Pojednanie, ja też, a średnia siostra, ponieważ miała najmniej miesięcy prześladowań, dostała mniej, a najmłodsza Małgosia urodziłasię w1951 roku, więc nic nie dostała. Ale ona mamie i nam to wszystko załatwiała w Warszawie.

ŻIH – Żydowski Instytut Historyczny

Czy Pani cokolwiek pamięta z pobytu w Niemczech? Bo domniemywam, że czasu w getcie to Pani nie pamięta, bo była za mała.

Troszeczkę pamiętam pobyt w Niemczech. Pamiętam kościół, troszkę pamiętam jak się siostra urodziła. I pamiętam mieszkanie akie duże i tę spiżarnię. I pamiętam, że potem przyjechała nasza dalsza rodzina i mama mówiła, że ja się trochę zajmowałam ciotecznym bratem, Bogdanem. Rządziłam nim, bo byłam starsza od niego, rok czy coś takiego. I pamiętam nasz powrót.

Czy Pani, będąc już osobą dorosłą, odwiedzała te miejsca w getcie w Częstochowie?

W niektórych miejscach byłam, bo zbierałam informacje dla siebie, szukałam świadków, bo potrzebowałam do ŻIH-u osób, które poświadczyły, że ja tam byłam, że nas znały. Byłam w dwóch, trzech miejscach.

Zostały tam budynki, jakieś miejsca?

Są domy, ale już odnowione. Są nowe sklepy, nowe budynki. Tak, że niewiele śladów po getcie zostało. Ludzie jeżdżą na ulicę Kawią, tam gdzie był cmentarz i pochowani są mieszkańcy getta, którzy zostali rozstrzelani.

Ulica Kawia – przy ulicy Kawiej, granicznej uliczce getta, znajdują się dwie zbiorowe mogiły, w których pochowano 2 tysiące Żydów zamordowanych jesienią 1942 roku podczas likwidacji częstochowskiego getta. Miejsce jest ogrodzone i oznaczone pomnikiem w kształcie macewy.

Poza tym mamy uroczystości, na placu przy ul. Stażackiej skąd wywieziono Żydów do obozu. Tam jest pomnik gdzie zbieramy się i składamy kwiaty.

Plac przy ul. Stażackiej – znajdował się tam przystanek kolejowy Warta. Stamtąd jesienią 1942 roku Niemcy wywieźli do obozy zagłady w Treblince 40 tysięcy żydowskich mieszkańców Częstochowy. W 2009r. stanął w tym miejscu monument zaprojektowany przez Samuela Willenberga (byłego więźnia Treblinki, jednego z 68 członków Sonderkomando, którzy przeżyli wojnę).Inicjatorem i fundatorem pomnika jest Zygmunt Rolat – przewodniczący Światowego Związku Żydów Częstochowian i ich Potomków.

 

Rozmawiała Anna Kołacińska-Gałązka

do góry

Strona „Zapis pamięci”
Stowarzyszenia
„Dzieci Holocaustu”
w Polsce.

Zrealizowano
dzięki wsparciu Fundacji
im. Róży Luksemburg
Przedstawicielstwo
w Polsce

ul. Twarda 6
00-105 Warszawa
tel./fax +48 22 620 82 45
dzieciholocaustu.org.pl
chsurv@jewish.org.pl

Koncepcja i rozwiązania
graficzne – Jacek Gałązka ©
ex-press.com.pl

Realizacja
Joanna Sobolewska-Pyz,
Anna Kołacińska-Gałązka,
Jacek Gałązka

Web developer
Marcin Bober
PROJEKTY POWIĄZANE

Wystawa w drodze
„Moi żydowscy rodzice,
moi polscy rodzice” moirodzice.org.pl

Wystawa stała
„Moi żydowscy rodzice,
moi polscy rodzice”
w Muzeum Treblinka
muzeumtreblinka.eu
Strona „Zapis pamięci”
Stowarzyszenia
„Dzieci Holocaustu”
w Polsce.

Zrealizowano
dzięki wsparciu Fundacji
im. Róży Luksemburg
Przedstawicielstwo
w Polsce
Koncepcja i rozwiązania
graficzne – Jacek Gałązka ©
ex-press.com.pl

Realizacja
Joanna Sobolewska-Pyz,
Anna Kołacińska-Gałązka,
Jacek Gałązka

Web developer
Marcin Bober
PROJEKTY POWIĄZANE

Wystawa w drodze
„Moi żydowscy rodzice,
moi polscy rodzice” moirodzice.org.pl

Wystawa stała
„Moi żydowscy rodzice,
moi polscy rodzice”
w Muzeum Treblinka
muzeumtreblinka.eu